Joanna Klich jest plastyczką, fotografką i animatorką kultury, chociaż w czasie swojego ośmioletniego pobytu na Filipinach musiała te aktywności porzucić, by zająć się działalnością turystyczną. Zamieszkała w dżungli na wyspie Palawan, na skraju parku narodowego z siódmym cudem świata czyli rzeką podziemną i wraz z rodziną zaczęła tworzyć podwaliny pod wioskę turystyczną. Przez kilka lat przyjmowali turystów, ale ich plany pokrzyżowała pandemia, a potem tajfun. Z wolna budowany biznes turystyczny upadł. Zostali na Filipinach, mimo że obcokrajowcy ją opuścili. Z pomocą rodziny w Polsce przetrwali i osiedli w mieście, gdzie syn ma lepsze perspektywy nauki, a oni lepszy dostęp do kultury, co dla Joanny Klich jest bardzo ważne. Co roku opuszczają Filipiny na kilka miesięcy i przyjeżdżają do Polski, gdzie Joanna Klich realizuje swoje pasje, a przy okazji spotyka się z ludźmi w całej Polsce i opowiada o swoim nowym miejscu na Ziemi – o Filipinach. Gawędę uzupełnia slajdami i filmami.
Jacy są Filipińczycy? Nie liczą się z czasem, wszystko odkładają na później, dla pracodawcy z Europy Filipińczyk nie spełnia kryteriów dobrego pracownika. Wszędzie to kobiety sprawują funkcję menedżerskie, są lepiej wykształcone, uczą się języków. Kobiety rządzą na Filipinach – mówiła Joanna Klich. – To pozostałość z czasów przedchrześcijańskich.
Na Filipinach największą grupę stanowią chrześcijanie, jest też grupa wyznająca islam. Filipińczycy są ludźmi otwartymi na innych, także w obszarze religii. Obok kościoła katolickiego stoi meczet i nikomu to nie przeszkadza.
Ich historia zdominowana jest przez kolonializmy. Najpierw byli pod protektoratem Hiszpanii, potem USA, a zachowują swoją tożsamość dzięki kulturze, tradycji, obrzędom. Na Filipinach to taniec jest najważniejszy. W ciągu roku ciągle odbywają się festiwale tańca. Najczęściej w dużych galeriach handlowych, które stanowią tam też centra różnych aktywności: artystycznych, sportowych, rozrywkowych. Bardzo lubią karaoke, podobnie jak walki kogutów – to ich „sporty” narodowe.
Filipinki uchodzą za piękne, filigranowe kobiety, więc wciąż są organizowane wybory miss. Na świecie Filipinki uchodzą za bardzo dobre pielęgniarki i opiekunki.
Joanna Klich chwali tamtejszą służbę zdrowia, uważa, że można się w tym kraju czuć bezpiecznie w tym zakresie.
Zadziwia ją, że mimo iż mają wspaniały klimat, wiele zdrowych warzyw i owoców, wpadli w pułapkę fast foodów.
Wciąż świętują: do świąt Bożego Narodzenia szykują się 3 miesiące, kończą 6 stycznia, aby zacząć przygotowania do chińskiego Nowego Roku (Chińczycy stanowią tam sporą mniejszość). Po drodze hucznie obchodzą Walentynki, a Dzień Kobiet… świętują przez 3 miesiące organizując parady, zawody sportowe, zjazdy klubów kobiecych… Podobnie długo przygotowują się do Wielkanocy.
Na Filipinach wiele się świętuje, co oznacza wiele dni wolnych od pracy.
Czego można się od nich nauczyć? Przywiązania do życia rodzinnego, relacji międzyludzkich, podtrzymywania tradycji, wspólnych spotkań, tożsamości. Joannę Klich zachwyca, iż są bardzo przywiązani do duchowości.
Spotkanie z Joanną Klich poprowadziła zastępczyni dyrektora SCK ds. MBP Jolanta Strycharz.