To była wyjątkowa walka. Dużo sie działo! Handball Stal Mielec stoczyła z Azotami Puławy prawdziwą bitwę
Na rozpoczęcie spotkania Handball Stal Mielec z KS AZOTY PUŁAWY honorowy rzut wykonał Wiktor Cichoń dyrektor Specjalna Strefa Ekonomiczna Euro-Park Mielec.
Zakończenie zostało rozstrzygnięte w rzutach karnych. Ostatecznie wygrali goście, ale gospodarze również nie powinni narzekać. Wszak jeszcze na dwie minuty przed końcem meczu przegrywali trzema trafieniami.
Przed meczem faworyta trudno było wskazać. Oba zespoły latem przeszły prawdziwą rewolucję kadrową i choć oczywiście sparingi mogły być małym wykładnikiem, to nic tak nie weryfikuje, jak walka o ligowe punkty.
- My jesteśmy beniaminkiem ligi. Dla nas każdy mecz będzie meczem „o życie”, tym najważniejszym i każdy punkt, który zdobędziemy będziemy szanować. Azoty na pewno nie będą łatwym przeciwnikiem, zresztą jak każdy przeciwnik w tej lidze –przekazali zawodnicy Stal Mielec.
Dla Mielca był to pierwszy mecz na poziomie Superligi od ponad trzech lat. Nic więc dziwnego, że hala już na kilkadziesiąt minut przed spotkaniem zaczęła się wypełniać, a licznik zajętych miejsc ostatecznie wskazał liczbę 1 300 osób.
Premierowy powód do radości kibice mieli po dwóch minutach. To właśnie wtedy pierwszą, historyczną bramkę dla Stali Mielec po powrocie do Orlen Superligi zdobył Jakub Tokarz.
W kolejnych minutach spotkanie było bardzo wyrównane. Co prawda częściej prowadziły Azoty, ale była to przewaga niewielka – jedno lub dwubramkowa. Były też remisy, jak na przykład w 17.minucie, gdyby po bramce ze skrzydła Jakuba Sikory mieliśmy na tablicy wynik 9:9.
Na prowadzenie mielczanie wyszli w 19.minucie. Kontrę wykorzystał Filip Stefani i pewnym rzutem pokonał bramkarza Azotów Puławy. Chwilę później było już 12:10. Znów po bramce Stefaniego, który tym razem wykorzystał rzut karny.
Przewagi jednak nie udało się utrzymać do przerwy. Azoty Puławy odżyły i do końca pierwszej zdołały odzyskać dwubramkową przewagę. Ostatecznie po 30.minutach gry mieliśmy wynik 13:15.
Stal drugą połowę rozpoczęła z całkowicie nową energię. Mielczanie odrobili straty, wyszli na prowadzenie, a dodatkowo w 39.minucie czerwoną kartkę dostał zawodnik Azotów – Ignacy Jaworski.
Ten mecz przyzwyczaił nas jednak do tego, że wydarzenia boiskowe zmieniają się jak w kalejdoskopie. Azoty więc szybko się otrząsnęły i już w 45.minucie uzyskały przewagę aż trzech trafień (17:20). Szykowała się więc nam bardzo emocjonująca końcówka.
Tak właśnie było. Azoty na dwie minuty przed końcem miały trzy bramki przewagę, ale już na minutę przed końcem przewaga gości stopniała do tylko jednego trafienia. Co więcej, nie wykorzystali swojej akcji w ofensywie (piękna interwencja Koziny!) i ostatnie słowo miało należeć do mielczan. Oni swoją akcję wykorzystali, wywalczyli rzut karny, który na bramkę został zamieniony przez Filipa Stefaniego. Goście co prawda mieli jeszcze kilkanaście sekund, ale nie dali rady zdobyć bramki. Tym samym wszystko miało się rozstrzygnąć w rzutach karnych.
W tych lepsi okazali się być goście z Puław. Wygrali 4:3 i wywieźli z ciężkiego terenu beniaminka 2 punkty. Jedno „oczko” zostało w Mielcu.
Handball Stal Mielec – Azoty Puławy 25:25 (13:15) k. 3:4
Stal: Kozina, Witkowski – Segal 4, Mrozowicz, Kotliński 1, Tokarz 2, Wołyncew 3, Przybylski 2, Krasouski, Stefani 7, Sikora 1, Sanek 1, Głuszczenko 1, Kasumović 2, Wąsowski, Tarasevich 1. Trener Robert Lis.
Azoty: Ciupa, Petkovski – Racotea 2, Savytskyi 3, Łyżwa 3, Adamczewski, Ciupa, Wisiński 5, Działakiewicz, Jaworski 3, Cacak, Antolak 6, Bereziński, Komarzewski 3, Kowalik. Trener Patryk Kuchczyński.
Czerwona kartka: Ignacy Jaworski (bezpośrednia za faul – 39.minuta). Sędziowie: Paweł Klimkowicz (Opole) i Mateusz Stonoga (Ozimek). Widzów: 1 300.